środa, 16 kwietnia 2014

Córka Czarownicy Rozdział II

                                Rozdział II

Rano Czarownicowo świeciło w złotym blasku słońca.Od paru dni słońce świeciło z bezchmurnego nieba,a wokół panowała aura pięknego późnego lata.Sabina wstała wcześniej.Obudziły ją pierwsze promienie słońca,wydostające się zza jedwabnych zasłon.Sabina lubiła słońce.W Czarownicowie lato trwało zaledwie trzy miesiące.Zima zaś była bardzo sroga i zimna, trwała osiem miesięcy. Najkrótsze pory roku to jesień i wiosna.Trwają jedynie po 2 tygodnie.Sabina była czarodziejką słońca.Zawsze łatwo przychodziło jej uczenie się zaklęć o słońcu.Sprawiało jej to ogromną przyjemność.Młoda Czarodziejka postanowiła się po przechadzać po jej krainie i nacieszyć się pięknym słońcem.Wiedziała,że matka wstanie dopiero za parę godzin.Zostawiła jej jedynie kartkę-na wszelki wypadek- ''Mamusiu,poszłam się przejść.Nie długo wrócę.Kocham i buziaki''.Po chwili była już na dworze. Czarownicowo wstało dziś wyjątkowo wcześniej.Sabina poszła do pięknego parku,o którym istnieniu wiedzieli tylko nieliczni.Nikogo w nim nie było.Znaczy mogło się tak wydawać.W pewnej chwili zza krzaczka wyszła tajemnicza postać.Ale nie tajemnicza dla Sabiny.Sparaliżowało ją zaskoczenie.Nie wiedziała co ma robić.Kochała go całym sercem,lecz on wyjechał dawno temu..Nagle pomachał do niej,Sabina rzuciła się do ucieczki,ale na marne.Tajemniczy chłopak złapał ją za nadgarstek i pociągnął do siebie.Nastała minuta ciszy.Sabina była zdezorientowana.Chciała uciec,lecz jej serce jej na to nie pozwalało.Chciała znowu usłyszeć jego głos,który zawsze był dla niej kojący.Nie patrzyła na niego.Ale on na nią tak.Po chwili odezwał się:
-Sabina,tyle Cię szukałem...
-Jakoś długo ci to zeszło..
-Ja wiem,ale wreszcie!
-Co wreszcie?
-Cię znalazłem.Nie wyobrażasz sobie jak czas mi się dłużył bez ciebie.
-Tak?
-No tak Sabinko.-zaśmiał się
-Nie jestem już Sabinką,dotarło? Jestem Sabina!
-Coś ty taka nerwowa?
-Jestem nerwowa,bo tak.
-Wiem,że się wściekasz,ale oświeć mnie czym sobie na to zasłużyłem..?
-Serio chcesz wiedzieć?!
-No raczej tak.?
-Gdy zaczęła się wojna uciekłeś.Zostawiłeś mnie samą.Omal nie złapali mnie najeźdźcy!Widziałam jak biegniesz w panice.Chwilę później czułam jakby ktoś wbił mi nóż w serce.I było tak naprawdę.Teraz nie mam serca.Jest tylko jakieś złote coś.
-Ja..musiałem ratować rodzinę.
-A ja głupia myślałam,że ja też jestem jej częścią!
-Bo byłaś i nadal jesteś.Potem zrozumiałem co straciłem i cię szukałem.Wszędzie.
-Tak,trzy lata?
-Myślałem,że ta kraina już nie istnieje.
-Zawsze istniała i zawsze będzie!
-Sabina,za wszystko Cię przepraszam.Na prawdę,ale wróciłem.Wróciłem do ciebie kochana i obiecuję,nigdy już cię nie opuszczę,tylko wybacz mi ,proszę.
-Vinzent,to nie jest takie proste..
-Kocham cię całym sercem.I z twoich oczu wyczytuję,że ty mnie też!
-No tak,zapomniałam,że umiesz czytać z moich oczy.A co jeszcze widzisz?
-Zawiedzenie,wściekłość,masz do mnie żal,chcesz wybuchnąć gniewem..
-To mi wystarczy..stop..To nie jest takie proste..nie wiesz jak to jest...
-,,Nie wiesz jak to jest''? O co ci chodzi?
--Nie wiesz jak to jest zastanawiać się co robisz,czy się uśmiechasz..I ten paniczny strach,czy jeszcze w ogóle żyjesz..
-Jak widzisz jestem tu i...
-I?
-Nie przeszkadzaj mi proszę.Daj mi powiedzieć,to co chcę powiedzieć.
-Ok..
-Kocham cię i nigdy nie przestałem,teraz tu jestem.Nigdy cię nie zostawię.Nie mogę bez ciebie żyć.A myślisz,że ja tego nie myślałem? Codziennie zastanawiałem się czy żyjesz,co robisz.Czy tęsknisz (...)

Sabina wyłączyła się.Czuła,że mówi to z serca.I,że słowa płynął i nie chcą przestać.Sabinę przepełniało błogie ciepło,gdy czuł spojrzenie jego pięknych,szmaragdowych oczu na swych policzkach.W pewnym momencie spojrzała na niego i nie mogła oderwać od niego wzroku.W pewnej chwili świat stał się nie ważny.Czuła,że w tym momencie liczą się tylko oni..nikt inny..Jego szmaragdowe oczy swawolnie błyszczały.Sabina to widziała.Nie chciała odrywać od niego wzroku.Z całego serca chce mu wybaczyć,poczuć jego ciepło,ale coś ją powstrzymuję.

-To wszystko co chciałem ci powiedzieć.
-Vinzent. Kocham Cię całym sercem.Znaczy właściwie nie wiem czym cię kocham,bo serca nie mam,ale Cię Kocham.Czuję to.
-Też Cię Kocham.Tylko,że czuję to w sercu.Wybacz mi najdroższa.
-Ja..no nie wiem...

Vinzent nachylił się nad nią by ją pocałować w policzek.Sabina tego potrzebowała..Jako czarownica musiała zbadać czy mówi prawdę.I mówił..
Sabina wspięła się na palce i rzuciła się Vinzentowi na szyję.Mocno się w niego wtuliła.

-Obiecaj mi,że już nigdy nie uciekniesz.Nie chcę Cię powtórnie stracić!
-Mogę ci to przysiąc.Już nigdy,nigdy,nigdy cię nie opuszczę.Ale muszę pojechać do matki na pewien czas.Ale niedługo wrócę i znów się zobaczymy,zgoda?
-Ale na jak długo?
-No na parę dni.
-Będę na ciebie czekać.Mieszkam tam gdzie wcześniej.
-Kiedy wrócę zajrzę.Pa-ucałował ją.
-Dobrze.Pa!

Gdy chłopaka nie było już widać Sabina westchnęła głośno.Nie dowierzała,że to się stało.Że spotkała właśnie go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz