środa, 20 sierpnia 2014

Wyjaśnienia ;


Otóż,może niektórzy z Was zauważyli,że ,,Z brzozówką przez świat'' Jest trochę teraz pogmatwane.A to,dlatego,że robię trochę inną fabułę i zmieniam charakter bohaterów.Trochę to zajmie zanim od początku skleję to wszystko do kupy.Mam nadzieję,że poczekacie ;)
Wikkka <3 

piątek, 18 lipca 2014

Przygody Caroline-Część II

To była podpucha.Jacob specjalnie powiedział,że idzie załatwić ich koleżkę,chciał żeby oni polecieli do niego,wtedy on może spokojnie uciec.Udało mu się.Stefan wiedział,że to nie koniec,że Jacob powróci i zemści się.Nie wiedział co będzie z Caroline.Bał się,że nie przeżyje i nigdy już jej nie zobaczy.Kazał Elenie zabrać kuzynkę do jej domu,po czym zniknął bez śladu.
ELENA
Bałam się,że już po niej.Musiałam zabrać ją do siebie.Nie wiedziałam co mam z nią zrobić.Po chwili byłyśmy w domu.Miałam nadzieję,że Bonie ją odczaruje,powie mi co z nią,ale sama nie wiedziała co robić.W prawdzie jestem czarownicą,ale nie znam takich zaklęć.Boję się,że Caroline nie przeżyje i zostanę ostatnią z rodu Sawiło.W pokoju zaczęły się poszukiwania Zdrowotnej Księgi.Ta książka mogła pomóc nam uratować naszą przyjaciółkę.
-Mam ją-powiedział Wiesiek
-Mam zaklęcie..matko...
-Co się stało Bonie?
-Trzeba przygotować miksturę.A nie mamy składników.
-Ja mogę po nie biec.W końcu jako wampir biegam 1000 na minutę.Mów co trzeba.
-Korzeń magnory,liść dębu,wodę ze źródełka,wodorosty,śluz nie wiem z czego..sierść sowy,piórko jastrzębia i ogon szczura.
-Już się robi,za minutkę wracam.
Rebeka wróciła po 57 sekundach.Jak na wampira to i tak długo...
-Mam wszystko.
-Staszek,przygotuj wielki gar,Rebeka...nastaw wodę i szybką ją przynieś.
Po kilku minutach wcześniej wymienione rzeczy były zrobione.Bonie zrobiła miksturę i namoczyła wacik i przyłożyła do szyjnej rany Caroline.Po chwili zaczęła odzyskiwać przytomność....
-Co się stało? Gdzie ja jestem?
-Spokojnie..jesteś u mnie w domu.
-Elena? Matko..gdzie Stefan?
-Zniknął.
-Pozwoliłaś mu odejść?!
-Sam uciekł..pobiegł szukać Jacob'a
-A co z Clousem?
-Lepiej,ale...chyba nie przeżyje jutrzejszej nocy..jego stan jest krytyczny.W księgach nie ma żadnego zaklęcia.Piszą tam tylko,że drugiej nocy czeka go bolesna i krwawa śmierć.
-Musi być jakiś sposób.
-Nie możemy nic zrobić.Jeśli Claus umrze to po nas.
-Jak to?
-On ma niezwykle czuły węch,umie wywęszyć wroga,a my? niestety nie..
-Musimy go uratować..on jest dla mnie jak brat..
-Dla mnie też..ale...jeśli księga to pisze,to...przykro mi..a teraz idź spać...już późno,a ty na pewno jesteś wykończona..
-Masz rację,dobranoc.
-Do jutra..


Caroline nie wiedziała,że w środku nocy czeka ją nieprzyjemna niespodzianka.Równo o 3:00 pojawił się Jacob.Stanął nad Caroline,usiadł koło niej i zaczął jeździć ręką po jej szyi.Po chwili się obudziła,chciała krzyknąć,ale Jacob zatkał jej usta i powiedział..
-Cicho mała..już niedługo..siedź cicho,bo inaczej będę musiał pozbyć się twoich znajomych..Pójdziesz ze mną,albo zginął.
Powiedział i zabrać ją do swojej groty...
-Czego ode mnie chcesz?
-Chcę Cię mieć przy sobie..zostaniesz tu na zawsze..bo widzisz..ta grota jest tak zaprogramowana,że jeśli będziesz próbować uciec to porazi cię prąd..a teraz przepraszam,ale idę wykończyć tego wilkołaczka..
-Nie..proszę...co mam zrobić żebyś zostawił ich w spokoju?
-Jest takie coś...Tylko nie wiem czy to zrobisz..
-Jeśli ich zostawisz,zrobię wszystko..
-Zahipnotyzuję cię i będziesz tylko moja..będziesz robiła co ci powiem.Jeśli się zgodzisz zostawię twoich znajomych w spokoju.
-Zgoda..mam nadzieję,że dotrzymasz słowa..
-Mieć taką laleczkę tylko dla siebie? Tylko o to mi przez wieki chodziło..A teraz ładnie usiądź i spójrz mi w oczy.
-Yhm..
-Nigdy nie polecisz do swoich znajomych..będziesz tylko moja..na wieki..Będziesz mi posłuszna i tylko MI.Czy zrozumiałaś?
-Nigdy nie polecę do znajomych,będę twoją na wieki,będę posłuszna tylko tobie..zrozumiałam...
-I zapomniałbym o jednym..Będziesz musiała zabijać ludzi i wypijać z nich krew,jesteś głodna i nie możesz oprzeć się głodowi.Zrozumiałaś?
-Tak mistrzu..Jestem głodna..chce jeść.
-To chodź do pewnego miejsca..tam się najesz..
(....)

środa, 23 kwietnia 2014

Przygody Caroline-Część I


                   CZĘŚĆ I-''Spokojne życie w Mystic Falls''

 Od wieków rodzina Caroline mieszka w spokojnym miasteczku, o nazwie: Mystic Falls.Caroline jest córką szamanki,która żyła w XIX wieku.Zmarła na skutek drewnianego noża z trucizną ,wbitego w serce.Caroline jest teraz wampirem,przemienił ją jej chłopak-Stefan.Musiał ją przemienić,inaczej by umarła.Jest wampirem,podobnie jak jej przyjaciółka-Rebeka.Są przyjaciółkami od dwustu lat.Oczywiście Caroline i Stefanowi znajomych nie brakuje: Bonie jest czarownicą,Elena to czarownica i jednocześnie kuzynka Caroline.Wiesław to czarnoksiężnik,Claus to wilko-krwisty,inaczej wilkołak,Stanisław to czarownik sił nadprzyrodzonych.Ich największym wrogiem jest Jacob-wampir bez zasad.Krzywdzi ludzi i pije ich krew.Jacob jest odzwierciedleniem wampirów z Mystic Falls.Te wampiry są dobre..nie krzywdzą i nie piją ludzkiej krwi,wyssanej z szyi bezbronnej,ludzkiej istoty.Od dwóch miesięcy po Stefanie ani śladu,żadnego znaku życia..Caroline boi się,że nigdy nie ujrzy ukochanego..Podczas
 imprezy w liceum pojawił się on..złapał ich.....Nikt nie wiedział,że Stefan od chwili zaginięcia przyjaźni się z Jacob'em..ssie ludzką krew..zabija ludzi..Caroline w to nie wierzyła..dopóki nie zobaczyła tego na własne oczy..

-Stefan-krzyknęła-przestań-krzyczała zrozpaczona.

Stefan nic..tylko pił krew nie winnej dziewczyny..Bonie zakryła oczy przyjaciółce i mocno ją przytuliła.

-Co? zdrada boli?-zadrwił Jacob
-Jesteś podły-Caroline uderzyła go
-Nie wiesz jaki wyrok zdałaś na siebie i swoich przyjaciół tym czynem.Ciekawe,co powiesz,gdy twój kolega zginie-migiem znalazł się obok Claus'a,zrobił sobie ranę na ręce swymi kłami i podał je do buzi wilkołaka.
Każdy wiedział co to dla niego znaczy-bolesna śmierć-nikt nie wiedział co robić..Po chwili Jacob pozbył się wszystkich z sali.Został tylko on,Caroline i Stefan.
-Mała,usiądź na ławkę,bądź mi posłuszna-próbował ją zahipnotyzować.
-Hipnoza na mnie nie działa,mam siłę woli,ale chętnie usiądę.
-Nieznośna dziewucha..-prysnął pod nosem.
Po chwili podszedł do Stefana.Stefana hipnoza działała bardzo dobrze..nigdy jeszcze nie zawiodła Jacob'a.

-Stefan,słuchaj mnie-ich źrenice się pomniejszyły i zmieniły kolor.
Będziesz posłuszny mi i TYLKO MI-podkreślił-Będziesz słuchał mojego rozkazu...Gdy zegar skończy odliczanie,wtedy wbijesz się w jej zgrabną szyjkę i ją zabijesz..pamiętaj czego cię uczyłem,tylko ten chwyt może zabić wampira..pilnuj jej-wykrzyknął i takim właśnie sposobem zakończył hipnozę.

Jacob nastawił szkolny zegar na 10 minut.Jeśli w tym czasie czarownica nie znajdzie zaklęcia by uratować kolegę,zginie on i Caroline.Dziewczyna bała się końca odliczania..nie wiedziała co się wtedy stanie..po chwili przemówiła do ukochanego :
-Stefan,wiem,że tam jesteś,proszę przemów do mnie.
-Nie musisz mnie prosić,to ja..przez chwilę
-Alle,jak to?-jąkała się
-Gdy do końca czasu zostanie 20 sekund z powrotem zamienię się w tego drugiego..
-Ale dlaczego? Dlaczego nie dawałeś znaku życia?
-Hipnoza.Gdy wyszedłem do banku sztucznej krwi on tam na mnie czekał,jakby przewidział mój każdy ruch..tyle razy chciałem uciec,lecz nie mogłem,gdy tylko się ocknąłem,on znowu mnie hipnotyzował!
-Jaki on jest podły..powtórnie chcę starego Stefana,który mnie rozpieszczał i kochał..
-Myślisz,że ja tego nie chcę? Caroline..gdy zostanie pół minuty uciekaj,uciekaj i mnie zostaw..muszę odejść,muszę was chronić.
-Nie..nie opuszczę cię..ufam ci,wiem,że siłą woli możesz się powstrzymać od zabicia mnie.
-Nie..wystarczy,że kłami tknę twej szyi,a już nie żyjesz.
-Stefan,kochany..jesteś silny,zwalczysz pokusę
-Nie mogę-krzyknął-to jest silniejsze ode mnie..nie powstrzymam tego.
-Miłość..ona ci pomoże,myśl o mnie,o nas..to ci pomoże..
-Nie mogę..musisz uciekać..
-Ale jeśli mi się nie uda,proszę..walcz z tym,nie zapominaj,że się kochamy i to się NIGDY nie zmieni-łkała.
-Przyrzekam ci to kochana..spróbuję cię nie zawieźć..
-Wiem,że nie zawiedziesz-podbiegła do niego i mocno się w niego wtuliła...

W tym samym czasie młoda czarownica szukała jakiegoś zaklęcia..zostały jej tylko dwie minuty! Nie wiedziała co robić,bała się,że z jej winy jej przyjaciele zginął,a ona nie będzie mogła im pomóc.Po chwili zostały jedyne 50 sekund..Bonie miała już czar,ale musiała zrobić miksturę..wsypywała różne zioła..W tym czasie na sali Stefan kazał jej uciekać...

-Uciekaj! zostało 45 sekund..
-Nie..
-Leć!
-Kocham Cię..
-I ja ciebie..
-Jeśli mi się nie uda: Jeśli wbijesz się za głęboko umrę,jeśli cieniutko wytrzymam.Pamiętaj!\\
-Uciekaj..aa...-krzyczał wściekły..przemieniał się..

Caroline biegła przez korytarz..mknęła jak strzała..na jej nieszczęście przy wyjściu złapał ją Jacob i w tempie natychmiastowym zaprowadził ''zakładniczkę'' do sali..

-Stefan!! Masz tu pokarm,karm się nią.
-Stefan-przemówiła-nie rób tego!



Dziewczyna była załamana..koniec czasu..nie wiedziała co teraz nastąpi.Stefan zaczął się zmieniać.

-Siła woli..Stefan!

On tylko wrzeszczał i łamał ławki..próbował się powstrzymać,lecz z każdą sekundą przemieniał się coraz bardziej..W pewnym momencie nie panował nad sobą..przypomniał sobie słowa Caroline..przypomniały mu się wszystkie radosne chwile..Z ''rozpruwacza'' zmienił się w starego Stefana

-Puść ją-wrzasnął
-Ale jak ty..ale jak?!!
-Miłość,nigdy tego nie zrozumiesz..
-Nie zbliżaj się.
-Bo..?
-Ją zabiję.
-Nie odważysz się..
-Zakład?

Jacob wbił się w szyję Caroline,wypił jej krew..rzucił ją na ziemię..

-Coś ty zrobił?!
-Nie chciałeś? ja to zrobiłem-uśmiechnął się szyderczo..
Wiedź jedno,była pyszna..
-Drań! Przecież masz tyle innych ofiar! dlaczego ona?
-Ty zabiłeś moją siostrę..a ja ci twoją dziewczynę
-To była samoobrona!
-Wmawiaj sobie..zabiłeś ją nieodwracalnie..chciałem żebyś cierpiał  tak jak ja!

Nagle zjawiła się Bonie.Nie dowierzała własnym oczom..~O nie! minuta spóźnienia~

-Jak mogłeś to zrobić? Stefan,podobno ją kochałeś?
-To byłem ja..Ten tchórz się do tego nie przyczynił..
-Nikczemnik!
-A..i zapomniałem,że mam załatwić twojego kolegę-po sekundzie zniknął..każdy wiedział co chce zrobić..Stefan wziął koleżankę na plecy i szybko pomknęli w tę samą stronę,co wróg..

Cześć :)))

Wiem,że MOŻE niektórzy z was czekają na nowe czarownicowe opowiadanie..niestety nie pojawi się ono przez około tydzień,może da tygodnie.Dlaczego? Już wam mówię ;
Po pierwsze-mam parę wątków związanych z Vinzentem.Nie mogę się zdecydować,który mam napisać w kolejnym rozdziale.
Po drugie-nauka..powtórzenia..ech..

I to tyle.Proszę,zrozumcie mnie..W maju mam konkurs..duuży i muszę się na niego uczyć,bo mogę mieć 5 lub 6 na koniec roku z tego przedmiotu.
Na poczekaniu dostaniecie jakieś opowiadanie,które wymyśliłam w środku nocy na poczekanie.
Przepraszam :*
Wikkktoria :)

sobota, 19 kwietnia 2014

Do zobaczenia...

Do zobaczenia we wtorek...Wybaczcie,ale nie mam czasu na pisanie rozdziału.Wczoraj siedziałam z mamą i babcią nad ciastami do 2 w nocy.W ogóle się dziś nie wyspałam.Jutro jak każdy z was wie jest Wielkanoc.Jutro spędzamy dzień z rodziną.Każdy chyba tego chce.Do mnie przyjeżdża siostra,na którą już czekam od dawna...Chcę z nią spędzić trochę czasu.Nie zupełnie z nią..z bliskimi też.Poniedziałek..hmm..? W poniedziałek raczej nie pojawię się na blogu.Raczej NIE.Dopiero we wtorek popołudniu,bądź wieczorkiem.Nie martwcie się,rozdział prędzej czy później się ukaże.Dzisiaj bym coś napisała,lecz porządki..Do zobaczenia we wtorek :*

       Wikktorcia <33

czwartek, 17 kwietnia 2014

Córka Czarownicy Rozdział III

Sabina uradowana wróciła do domu.Była cała w skowronkach.Była szczęśliwa,była najszczęśliwszą czarownicą w całym Czarownicowie. Sabina w drodze do domu kupiła piękne kwiaty.Zerwała sobie parę.Po chwili zerwania barwnych kwiatów, wąchała jeden za drugim.Szła uliczkami zamyślona.Przez nie uwagę potrąciła jakiegoś chłopaka,który szedł z jakimiś mapkami i zupełnie nową,niezniszczoną miotłą.Nastały sekundy ciszy.Pierwszy odezwał się chłopak:

-Jak najmocniej panienkę przepraszam.Nie chciałem,to wina mojej nie uwagi.Z natury jestem myślicielem i nie interesuję się przechodzącymi ludźmi.Przepraszam.Niech panienka pozwoli-podał jej rękę,by ją chwyciła i się podniosła.
-Nie,to ja powinnam przepraszać.I dziękuję za pomoc.Ale to moja wina.Szłam i nie patrzyłam się na przychodniów.
-Nie to ja przepraszam i proszę się nie sprzeczać.
-Dobrze.Dziękuję za przeprosiny.Jaki pan miły.Mogę zobaczyć tą książkę?
-Oczywiście,proszę.
-Jesteś tu nowy,co?
-Tak.
-Kiedy przyjechałeś?
-Dzisiaj rano.
-No niedawno..I proszę nie mówić do mnie ''panienko''.Jestem Sabina-podała mu rękę
-Jestem Damian-uścisnął ją
-To nie znasz miasta,nieprawdaż?
-No tak.
-Mogę cię oprowadzić.
-Proszę się nie fatygować.Poradzę sobie.
-Ale Damian.I tak nic nie mam do roboty.Więc?
-No dobrze,dziękuję.
-Nie masz za co.Gdzie najpierw chcesz iść?
-Może na uliczkę ''piekielnisto''?
-No dobrze.Tak daleko,ok.Jak chcesz.
-To chodźmy.
-Ok.

Sabina i Damian szli przez różne uliczki.Lecz tylko ta jedna szczególnie przykuła jego uwagę.Była mała,ale barwna.Było tam dużo kwiatów o barwnych kolorach: żółte,czerwone,niebieskie,różowe i fioletowe.Wszystko go zachwyciło.Przystanął przy małym mostku,który był przystrojony bluszczem.Zachwycał się przepływającym jeziorkiem,które lśniło żywymi kolorami.Po chwili nowi poznano koledzy ruszyli w dalszą drogę...

środa, 16 kwietnia 2014

Córka Czarownicy Rozdział II

                                Rozdział II

Rano Czarownicowo świeciło w złotym blasku słońca.Od paru dni słońce świeciło z bezchmurnego nieba,a wokół panowała aura pięknego późnego lata.Sabina wstała wcześniej.Obudziły ją pierwsze promienie słońca,wydostające się zza jedwabnych zasłon.Sabina lubiła słońce.W Czarownicowie lato trwało zaledwie trzy miesiące.Zima zaś była bardzo sroga i zimna, trwała osiem miesięcy. Najkrótsze pory roku to jesień i wiosna.Trwają jedynie po 2 tygodnie.Sabina była czarodziejką słońca.Zawsze łatwo przychodziło jej uczenie się zaklęć o słońcu.Sprawiało jej to ogromną przyjemność.Młoda Czarodziejka postanowiła się po przechadzać po jej krainie i nacieszyć się pięknym słońcem.Wiedziała,że matka wstanie dopiero za parę godzin.Zostawiła jej jedynie kartkę-na wszelki wypadek- ''Mamusiu,poszłam się przejść.Nie długo wrócę.Kocham i buziaki''.Po chwili była już na dworze. Czarownicowo wstało dziś wyjątkowo wcześniej.Sabina poszła do pięknego parku,o którym istnieniu wiedzieli tylko nieliczni.Nikogo w nim nie było.Znaczy mogło się tak wydawać.W pewnej chwili zza krzaczka wyszła tajemnicza postać.Ale nie tajemnicza dla Sabiny.Sparaliżowało ją zaskoczenie.Nie wiedziała co ma robić.Kochała go całym sercem,lecz on wyjechał dawno temu..Nagle pomachał do niej,Sabina rzuciła się do ucieczki,ale na marne.Tajemniczy chłopak złapał ją za nadgarstek i pociągnął do siebie.Nastała minuta ciszy.Sabina była zdezorientowana.Chciała uciec,lecz jej serce jej na to nie pozwalało.Chciała znowu usłyszeć jego głos,który zawsze był dla niej kojący.Nie patrzyła na niego.Ale on na nią tak.Po chwili odezwał się:
-Sabina,tyle Cię szukałem...
-Jakoś długo ci to zeszło..
-Ja wiem,ale wreszcie!
-Co wreszcie?
-Cię znalazłem.Nie wyobrażasz sobie jak czas mi się dłużył bez ciebie.
-Tak?
-No tak Sabinko.-zaśmiał się
-Nie jestem już Sabinką,dotarło? Jestem Sabina!
-Coś ty taka nerwowa?
-Jestem nerwowa,bo tak.
-Wiem,że się wściekasz,ale oświeć mnie czym sobie na to zasłużyłem..?
-Serio chcesz wiedzieć?!
-No raczej tak.?
-Gdy zaczęła się wojna uciekłeś.Zostawiłeś mnie samą.Omal nie złapali mnie najeźdźcy!Widziałam jak biegniesz w panice.Chwilę później czułam jakby ktoś wbił mi nóż w serce.I było tak naprawdę.Teraz nie mam serca.Jest tylko jakieś złote coś.
-Ja..musiałem ratować rodzinę.
-A ja głupia myślałam,że ja też jestem jej częścią!
-Bo byłaś i nadal jesteś.Potem zrozumiałem co straciłem i cię szukałem.Wszędzie.
-Tak,trzy lata?
-Myślałem,że ta kraina już nie istnieje.
-Zawsze istniała i zawsze będzie!
-Sabina,za wszystko Cię przepraszam.Na prawdę,ale wróciłem.Wróciłem do ciebie kochana i obiecuję,nigdy już cię nie opuszczę,tylko wybacz mi ,proszę.
-Vinzent,to nie jest takie proste..
-Kocham cię całym sercem.I z twoich oczu wyczytuję,że ty mnie też!
-No tak,zapomniałam,że umiesz czytać z moich oczy.A co jeszcze widzisz?
-Zawiedzenie,wściekłość,masz do mnie żal,chcesz wybuchnąć gniewem..
-To mi wystarczy..stop..To nie jest takie proste..nie wiesz jak to jest...
-,,Nie wiesz jak to jest''? O co ci chodzi?
--Nie wiesz jak to jest zastanawiać się co robisz,czy się uśmiechasz..I ten paniczny strach,czy jeszcze w ogóle żyjesz..
-Jak widzisz jestem tu i...
-I?
-Nie przeszkadzaj mi proszę.Daj mi powiedzieć,to co chcę powiedzieć.
-Ok..
-Kocham cię i nigdy nie przestałem,teraz tu jestem.Nigdy cię nie zostawię.Nie mogę bez ciebie żyć.A myślisz,że ja tego nie myślałem? Codziennie zastanawiałem się czy żyjesz,co robisz.Czy tęsknisz (...)

Sabina wyłączyła się.Czuła,że mówi to z serca.I,że słowa płynął i nie chcą przestać.Sabinę przepełniało błogie ciepło,gdy czuł spojrzenie jego pięknych,szmaragdowych oczu na swych policzkach.W pewnym momencie spojrzała na niego i nie mogła oderwać od niego wzroku.W pewnej chwili świat stał się nie ważny.Czuła,że w tym momencie liczą się tylko oni..nikt inny..Jego szmaragdowe oczy swawolnie błyszczały.Sabina to widziała.Nie chciała odrywać od niego wzroku.Z całego serca chce mu wybaczyć,poczuć jego ciepło,ale coś ją powstrzymuję.

-To wszystko co chciałem ci powiedzieć.
-Vinzent. Kocham Cię całym sercem.Znaczy właściwie nie wiem czym cię kocham,bo serca nie mam,ale Cię Kocham.Czuję to.
-Też Cię Kocham.Tylko,że czuję to w sercu.Wybacz mi najdroższa.
-Ja..no nie wiem...

Vinzent nachylił się nad nią by ją pocałować w policzek.Sabina tego potrzebowała..Jako czarownica musiała zbadać czy mówi prawdę.I mówił..
Sabina wspięła się na palce i rzuciła się Vinzentowi na szyję.Mocno się w niego wtuliła.

-Obiecaj mi,że już nigdy nie uciekniesz.Nie chcę Cię powtórnie stracić!
-Mogę ci to przysiąc.Już nigdy,nigdy,nigdy cię nie opuszczę.Ale muszę pojechać do matki na pewien czas.Ale niedługo wrócę i znów się zobaczymy,zgoda?
-Ale na jak długo?
-No na parę dni.
-Będę na ciebie czekać.Mieszkam tam gdzie wcześniej.
-Kiedy wrócę zajrzę.Pa-ucałował ją.
-Dobrze.Pa!

Gdy chłopaka nie było już widać Sabina westchnęła głośno.Nie dowierzała,że to się stało.Że spotkała właśnie go.